-Rekonstrukcja- jest to proces badawczy prowadzący do odtworzenia przedmiotu wywodzącego się z jakiejś kultury materialnej zgodnie z technologią wykonania oryginału (Lub proces najbardziej zbliżony - vide używanie współczesnych narzędzi, których nie wykluczamy).
-SCA, którą będę nazywał tutaj Stylizacją - słowo bardziej pasuje do naszego klimatu i myślę, że spokojnie się przyjmie.
Otóż, zauważam od lat ciekawą tendencję w Ruchu, mianowicie ciągłe ideologizowanie i tłumaczenie swoich prób rekonstrukcyjnych:
-A przecież mogło tak być i nie udowodnisz mi że nie było.
-Nie wszyscy musieli mieć kasę na konia/zdobienia na zbroi (a na hełm stricte konny już tak - vide piesi zbrojni w klappenvisierach albo hundsguglach.
-Muszę chronić kończyny bo lubię swoje palce
-W tym hełmie słabo widać!
-Oryginalnymi mieczami nie da się wygrywać turniejów.
To oczywiście tylko wybrane tłumaczenia. Problem polega na tym, że ludzie zrzeszeni w "Bractwach" w większości nie interesują się jak to wyglądało w rzeczywistości, a przede wszystkim - dlaczego to tak wyglądało, a nie inaczej, oni są zainteresowani tylko i wyłącznie stworzeniem swojego wyobrażenia na ten temat i - oczywiście - połechtania swojego ego.
Wydaje mi się, że znalazłem odpowiedź na nurtujące mnie zagadnienie. Zamiast wymyślać pokrętne wytłumaczenia, od których każdego rekonstruktora skręca ze śmiechu, wystarczy przyznać otwarcie, że to nie jest ani poprawne, ani historyczne, ani w sumie do niczego nie podobne. Kreatywnie przetworzone elementy uzbrojenia czy ciuchów to ani chybi stylizacja, w USA znana pod nazwą Society of Creative Anachronism.
I szczerze powiedziawszy, ja tych gości uwielbiam. Oni się nie przejmują detalami, korzystają ze źródeł, ale one służą im tylko za oparcie, pomysł, który tamtejsi płatnerze rozwijają sobie sami.
Przykład typowego podejścia stylizacyjnego w Polsce. Jakim cudem TO:
Jest chociaż trochę podobne do tego:
To tylko losowy przykład po wpisaniu w wyszukiwarkę odpowiedniego hasła. Jak to ma się do rekonstrukcji? Nijak. Ale przy zastosowaniu terminu STYLIZACJA, można odpuścić sobie bardzo wiele (drogie materiały, jak wełna i len) i pozwolić na jeszcze więcej (wymyślone elementy pancerza czy stroju które i tak funkcjonują na wielu imprezach, chociaż nigdy nie istniały lub istniały w innej formie) - bez fałszywie tworzonej wokół tego pseudohistorycznej i pseudopatriotycznej otoczki.
Prosto i czysto, z uczciwością wobec siebie samych (wewnątrz środowiska) i wobec ewentualnej publiki, której i tak generalnie nie obchodzi to, czy mamy zapinkę z Londynu czy z Lądka Zdrój, bo ich interesuje wypicie piwa i nażarcie się, a "rycerze" na takich "pokazach" są przyrównani do roli małpki w klatce albo zwykłych błaznów - najczęściej przy okazji wyglądają jak obdartusy.
Dosyć jadu na dziś, pozdrawiam Was ja,
Ogar Targowiska.
Grunt żeby się określić - wte albo wewte. Usiłując robić rekonstrukcję gdy w rzeczywistości nie masz zapału do rekonstruowania, tylko do mieczykowania i wyjazdów, robisz biedną rekonstrukcję. Przyznając przed sobą że wolisz to drugie, ale jednocześnie usiłując się dopasować do wymagań środowiska rekostruktorskiego, tracisz masę potencjału jaki niesie SCA.
OdpowiedzUsuńI chyba właśnie z tym określeniem się polskie reko ma największy problem. Chciałoby się i jedno i drugie, praktycznie ubrać się do walki, do ciuchów używać taniej wiskozy, ale zarazem tytułować siebie i swoje działania "rekonstrukcją". I tak trwamy w bezsensownej schizofrenii;)
Tesia- po 15 latach zabawy w odtwarzanie i przyblizanie historii mogę z własnej obserwacji i działalności stwierdzić, że reko w Polsce nie ma najmniejszych problemów z samookreśleniem.
UsuńProblemy tworzą ludzie, którzy sami nie stanowią dla środowiska wartosci dodanej, za to są pierwsi do informowania co reszta robi źle.
Problemem są ludzie, którzy wiedzą jak, ale sami nie stanowią przykładu, przez co są postrzegani nie jako źródło wiedzy, tylko jako źródło flejmu.
Niestety dlanich nikt nie unieważnił cyklu Kolba.
Ja tam od lat postuluje zeby wprowadzic coś w rodzaju SCA w Polsce. Ale natychmiast wywołuje to dzikie oburzenie, ze jak to bo rekonstrukcja to jedyna sluszna droga, że edukowanie spoleczenstwa, ze szacunek dla historii itd. I dalam se spokoj. Bo teraz wyobrazcie sobie ta cala sytuacje w praktyce czyli mamy imprezy koszernie reko, typowo "rycerskie" i cos pomiedzy czyli duze luźne spedy. I co sie dzieje? Ano jedno wielkie bagno jak na grunwstocku czy durnych stronach w stylu lowcow mroku. Bo zamiast spokojnie przejsc do porzadku dziennego nad tym ze mamy rozne podejscia do zabawy i napic sie piwa to rekoludki beda rechotac za plecami rymcerza jaki to on niehistoryczny a ow rycerz bedzie sie nadymal i to calkiem slusznie ze tamci to chamy :/ Zreszta takze potem na necie jest pincet gownoburz ktore tylko wprowadzaja paskudna atmosfere miedzy grupami. I dopoki nasi neofici beda sie tak zachowywać to nie bedzie szans na najpierw uczciwe rozdzielenie tych nurtow a pozniej ich pokojowe wspolegzystowanie. Zreszta troche tego juz sie stalo vide istnienie grupy lucznikow pomorskich - mają swoje własne imprezy, nie udają ze robia reko tylko nazwali to łucznictwem tradycyjnym i nie przejmują się krytyka. Ale tej tony jadu która wylali na nich "prawowierni rekonstruktorzy" to nie rozumiem. W koncu zagrali uczciwie odcinajac sie od ruchu reko i w tym momencie powinno sie ich zostawić w spokoju. I ciekawam ile jadu polaloby się na glowy tych co to w naszym nurcie sprobuja wydzielić kawałek dla SCA. Dlatego proponuje pilnować wlasnego nosa i reko i nie bawic sie w krucjaty bo to jeszcze nikomu na dobre nie wyszło. I chyba dopiero wtedy sytuacja się ucywilizuje na tyle by można się pobawić w SCA.Ja zresztą poza reko sama mam czasem ochotę na odrobinę czystej zabawy, tej calej otoczki, dobrej podbudowy do larpow i tym podobnych smaczków. I uważam że jedno drugiemu nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńPS.sorki za literówki i brak polskich znaków ale pisze z tabletu a to masakrycznie niewygodne
Nie ma sprawy :) gratuluję wytrwałości, mi napisać na tablecie więcej niż jedno krótkie zdanie sprawia wręcz fizyczny ból.
UsuńKwestia jest nieco inna - ludzie nie chcą zwyczajnie przyznać się, nawet przed samym sobą, że robią coś źle. Ich ego im na to nie pozwala. A to co ja proponuję, to jest wręcz jak obraza majestatu, bo jak napisałaś: jedyna słuszna droga, szacunek dla historii... podczas gdy jest to zwykła obłuda. Jakby się okazało, że lepsza nawalanka jest na SCA, to PLWRy, bohurty i turnieje zniknęłyby w dwa-trzy sezony z grunwaldów itp. Oczywiście, jest też kwestia nagród pieniężnych na turniejach, ale w momencie jak by zniknęli zawodnicy, to zniknąłby też sponsoring.
Problem generalnie polega na tym, że SCA już jest w polsce. Od lat. Tyle że nikt nie chce się do tego oficjalnie przyznać i po prostu wyluzować w tej materii.
Inna sprawa - ja mogę pilnować swojego nosa, moja grupa też, ale reszta dalej bedzie dzikować w nieświadomości i rymcerzować, mroczny sprzęt będzie dalej krążyć w "rekonstrukcji" i niewiele się zmieni de facto.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa napiszę może z trochę innego punktu widzenia. Wiele osób, które zajmują się kulturowymi, bądź socjologicznymi ( tak jak ja) aspektami Rekonstrukcji Historycznej (celowo pisanej z wielkich liter) zalicza tzw. Stylizacje, jak to Pan okreslił, albo- jak określiłam to ja- naśladownictwo i interpretacje jako część rekonstrukcji historycznej. Z samej definicji Rekonstrukcji wynika bowiem, że jest to jak najwierniejsze odtwarzanie kultury materialnej dawnych epok ( przy użyciu współczesnych materiałów). Ale- jak to zwykle bywa w definiowaniu- słowo "jak najwierniejsze" pozostawia sporo przestrzeni dla niejasności i interpretacji.
OdpowiedzUsuńTo o czym Pan pisze, wnioski do których dochodzi, mnie zajęły 2 lata ciężkiej pracy naukowej. Godzin myślenia, rozmów z ludźmi, specjalistami, naukowcami, laikami i pasjonatami. Zastanawiałam się, jako osoba poniekąd "ze świata reko i spoza niego"- gdzie zaczyna się rekonstrukcja, a gdzie kończy? To jest odwieczny problem ustalenia granic świata społecznego rekonstrukcji historycznej, bo jak określić, jakich kryteriów użyć dla określenia, czy ktoś jest Rekonstruktorem? Temat jest o tyle ciężki, że badając opinie ludzi, jak Pan słusznie zauważył " nie chcą zwyczajnie przyznać się, nawet przed samym sobą, że robią coś źle.", uważając się- a jakże- za rekonstruktorów. To wszystko o czym pisze, ma ogromne znaczenie w momencie podobnych dywagacji na temat tego, czym jest Poprawna Rekonstrukcja ( pozwolę sobie użyć takiego skrótu myślowego, myślę, że wszyscy wiemy o co chodzi). Wszystkie podobne dyskusje, rozważania, powinny być pozbawione subiektywizmu ( co JA uważam za poprawną rekonstrukcję jest nieistotne),a opierać się jedynie na jakiś mierzalnych kategoriach ( coś jest rekonstrukcją jeżeli jest skonstruowane/ odtworzone w taki i taki konkretny sposób)- no i tutaj pojawia się kolejny problem, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie podjąłby się próby skonstruowania takich kategorii "poprawnej rekonstrukcji" dla każdego znanego nam elementu kultury średniowiecznej.
Do czego zmierzam: otóż wszelkie tego typu dywagacje z samej definicji skazane są na niepowodzenie, ponieważ nie istnieje usystematyzowana w sposób zadowalający definicja POPRAWNEJ rekonstrukcji i istnieć nie może. Wszystko to o czym Pan pisze, jest jak najbardziej spójne i logiczne- ale czy uzasadnione? raczej nie. Nie da się określić tej cienkiej granicy pomiędzy rekonstrukcją a stylizacją. Chociażby przez to- że jest to zjawisko absolutnie niemierzalne ( ilościowo, procentowo), przez co niestety subiektywne. Dla Pana przedmiot X będzie "stylizacją", ponieważ odbiega od swojego historycznego odpowiednika, inna osoba stwierdzi, że nie odbiega od tegoż na tyle, aby nie uznać go za Rekonstrukcję. I to jest właśnie problem tzw. Poprawnej Rekonstrukcji. Jeszcze większy problem- moim zdaniem, polega na tym, że pomimo tak bardzo niejasnej definicji Poprawnej rekonstrukcji, wciąż niektóre osoby uważają, że mogą ( a raczej mają podstawy do tego aby) określać co jest Rekonstrukcją a co Stylizacją. Z naukowego punktu widzenia poruszył Pan bardzo ciekawą kwestię, nazwaną w naukach społecznych "granicami świata społecznego"- Zabrakło tutaj jedynie usystematyzowania, jakie OGÓLNE warunki powinny zostać spełnione, WEDŁUG PANA, aby rekonstrukcja była naprawdę Rekonstrukcją.
EDIT: To o czym Pan pisze- co ujmuje w ramy "stylizacji", według ujęcia zdroworozsądkowego ( i tylko takiego!) nie jest nawet stylizacją. Według Pana stylizator nie spełniający żadnego wymogu rekonstrukcji, jest nadal stylizatorem. Z samej- zdroworozsądkowej- definicji Stylizacji, jest to NAŚLADOWNICTWO, a więc powinno ono zawierać JAKIEŚ elementy rekonstrukcji, dostosowane rzecz jasna do potrzeb własnych. Być może wynika to po prostu z nieostrości nazwy "stylizacje", być może jest to niefortunne nazewnictwo. Moim zdaniem, jeżeli coś nie spełnia żadnych wymogów rekonstrukcji, nie jest stylizacją, ale rodzajem własnej twórczości, wizualnie przypominającej jakieś elementy rekonstrukcji.